niedziela, 17 kwietnia 2016

E.Najpiękniejszy dzień w życiu truskawkowych.


Jedna chwila i jedna osoba sprawiły, że miło zapowiadający się wieczór zamienił się w koszmar. Amelia od razu udzieliła pomocy postrzelonemu Nikodemowi i całą noc spędziła razem z jego rodzicami i Jankiem przed blokiem operacyjnym. Prosiła Boga w myślach, aby go nie zabierał, przecież był dla niej od samego początku najlepszym aniołem stróżem i nie mogła go stracić. Na pewno nie teraz! Wszystkie wspomnienia z nim powróciły. Na jej twarz wstąpił nikły uśmiech, gdy przypomniała sobie ich pierwsze spotkanie. Była mu wdzięczna, inaczej nie wiadomo, jakby potoczyła się tamta noc. Nie dałaby sama sobie rady z grupą dresiarzy. Nikodem zawsze był bliski jej sercu i gdyby nie wiadomość o tym, że są rodziną, pewnie stałby się dla niej kimś więcej niż zwykłym przyjacielem. Otarła samotną łzę i wstała, gdy drzwi sali operacyjnej się otworzyły i zobaczyła, jak pielęgniarki przewożą Wolańskiego na oddział intensywnej terapii. Jako ratownik medyczny wypytała lekarza prowadzącego o stan jego zdrowia i mogła zostać z brunetem przez chwilę.
 
-Mój anioł stróż.-pogłaskała go po policzku.-Dziękuję Ci, Niko. Nigdy Ci tego nie zapomnę. Odwiedzę Cię jutro. Kocham Cię.

***

Tydzień po skomplikowanej operacji, wybudził się z śpiączki farmakologicznej. Amelia czuła się winna, ponieważ mężczyzna stracił czucie w nogach. Tego sobie nie wyobrażała. Przez nią, jego kariera siatkarska stanęła w miejscu, a lekarze bezradnie rozkładali ręce. Czekała go tylko rehabilitacja, a jeżeli to nie da żadnej poprawy, czeka go reszta życia na wózku inwalidzkim. To dla Kowalskiej był przygotowany pocisk, a teraz niewinny niczemu człowiek musiał cierpieć. Brunetka jednak była zadowolona z pracy policji kryminalnej, którzy na lotnisku zatrzymali Sylwię, a dzisiaj trafiła ona za kratki na dożywocie. Jedyne, co teraz musiała zrobić to pomagać mu w walce i wspierać go w trudnych momentach.

-Jesteś moim bohaterem.-uśmiechnęła się.-Damy razem radę.

-Jak tak dalej pójdzie to Johnny będzie zazdrosny.

-Humor jest, a to najważniejsze.-chwyciła jego dłoń.-Nie będzie tak źle, Johnny wie, że Cię kocham.

-Zaczyna się ciekawie.-poruszył zabawnie brwiami.-Ja Ciebie też kocham, Mela.

-I nic tego nie zmieni, Nikuś.
***

Po ciężkich dla każdego trzech miesiącach, nadszedł czas na przebaczenia i spotkania w rodzinnym gronie. Dwudziestego szóstego grudnia rodzina Wolańskich spotkała się z rodziną Kowalskich. Amelia marzyła o takim dniu. Jej rodzice stali się kochanymi ludźmi i wszyscy byli szczęśliwi. W jej rodzinnym domu także obecny był Janek, którego szybko zaakceptowała reszta rodziny. Nowakowski zazwyczaj zdobywał sympatię wielu ludzi, dlatego Amelia nie musiała się niczym martwić. Późnym wieczorem nawet dyskusja czterech mężczyzn zeszła na temat siatkówki, o której rozmawiali od pół godziny. Jeszcze wczoraj o tej godzinie, Johnny całował każdy centymetr jej ciała, a teraz grzecznie odpowiadał na pytania przyszłego teścia. Wierzyła, że tak będzie, bo pasował na jej męża. Ułożyła głowę na jego ramieniu i wdychała znajomy zapach perfum. Nie mogła się na niego napatrzeć, ponieważ lubiła gdy nosił koszule i łączył je ze swoim ulubionym czarnym swetrem. Po chwili nadeszła pora na rozpakowywanie prezentów. Rozpoczęło się od albumu z dużą ilością zdjęć, następnie Amelka otworzyła pudełeczko z kolczykami perłowymi i cyrkoniami . Myślała, że nic więcej jej nie czeka, bo była z tych upominków zadowolona. Jednak Nowakowski zaplanował coś jeszcze.

-Jesteś ze mną już ponad trzy lata i z każdą następną chwilą coraz bardziej rozumiem, że chcę być z Tobą. Wiem, że możesz być zaskoczona, ale jestem pewien, że to co do Ciebie czuję nie jest chwilowe.-uklęknął i wyciągnął z kieszeni pierścionek.- To uczucie twarde jak diament i chciałbym, żeby ten diament był tego symbolem. Wyjdziesz za mnie?

Zgodziła się, bo innej wersji sobie nie wyobrażała, a to oznaczało, że wkrótce w świecie siatkarskim nie będzie jednego małżeństwa o nazwisku Nowakowscy. Zerknęła na pierścionek, odłożyła bukiet róż, który liczył ich aż sto, a potem wtuliła się w Janka. Tego się po nim nie spodziewała. Myślała, że zaręczyny to ostatnia niespodzianka tego dnia, jednak przeliczyła się.

-Czy przyszła pani Nowakowska ma ochotę na kolejną niespodziankę?-odezwał się Nikodem.

-To nie będzie sprawiedliwe według innych.-zaśmiała się.-Kocham niespodzianki, więc się zgadzam.

-Dziękuję za pozwolenie.-wstał z wózka i przytulił ją do siebie.

-To jest najpiękniejszy dzień w moim życiu.-zaczęła od nowa płakać.

-Nie płacz, mała.-szepnął.-Zrobiłem na złość lekarzom i znowu mogę chodzić.

-Zawsze byłeś uparty i nic się nie zmieniło.-musnęła jego policzek.-Przewiduję naszą przyszłość. Zatańczymy na moim i twoim weselu, będziemy chodzić na spacer z naszymi dziećmi i znowu jeść truskawki. Lubię się powtarzać. Bez Ciebie nawet truskawki są głupie.

*-*
Dziękuję, że ze mną byłyście.
Miało być więcej rozdziałów, ale rozplanowałam inaczej trochę.
Pisałam ten rozdział dwa razy, ponieważ w pewnym momencie WordPad zakończył swoją pracę.
Mam nadzieję, że epilog przypadnie Wam do gustu, a truskawkowi pozostaną w Waszej pamięci.
Ogłaszam, że bliżej wakacji startują dwa moje nowe blogi. Czauderna i Bołądź, piszecie się na to? :D
Czekam na opinie ;)
Buziaki :*
Wasza Panienka Nowaq.

czwartek, 24 marca 2016

XII. Bez Ciebie nawet truskawki są głupie.

Wrzesień 2015

Nadeszły zmiany, na które czekała z niecierpliwością brunetka. Dziewczyna kilka minut po ósmej, przebrała się w odzież dla ratownictwa medycznego i rozpoczęła swoją dwunastą zmianę w życiu. Wiele wyjazdów w jej pracy nie miało pozytywnego zakończenia. Widziała cierpienia chorych, ale zawsze starała się im pomóc. Polubiła swoje zajęcie jeszcze bardziej. Ratowanie ludzkie życia było dla niej, jak podarowanie najpiękniejszego prezentu drugiemu człowiekowi.

***
Wolański właśnie wychodził z klubu, gdy ujrzał tą samą blondynkę, co dwa lata temu. Rozmawiała właśnie z Nowakowskim, a jemu to zwyczajnie nie przypadło do gustu. Czy Janek ją znał? Wiedział, że ta kobieta jest niebezpieczna? Jej złośliwy uśmiech na zawsze pozostanie w jego pamięci. Nie lubił takich ludzi i miał nadzieję, że Amelce nic się nie stanie.
 
***
Na miejsce wypadku przybyła karetka. W centrum Bydgoszczy doszło do strzelaniny. W rannym mężczyźnie ratownicy i lekarz rozpoznali znanego prokuratora, który za każdym razem poświęcał się pracy na koszt rodziny. Cenionego pana Sylwestra nie dało się uratować. Zatrzymał się im dwa razy i osierocił swoją jedyną córkę Sylwię. Czy sen sprzed dwóch lat się spełnił? Tylko, że zamiast Kowalskiej na chodniku leżał niski pan z siwymi włosami. Takiego widoku nie widziała w swojej karierze i nie chciała widzieć po raz kolejny. Jeden raz wystarczył i nie musiał się powtarzać.
  
***
Obserwował wychodzącą Amelkę ze stacji ratownictwa medycznego. Dziewczyna nie wyglądała na radosną. Wcale jej się nie dziwił. On bał się samego widoku krwi, a ona musiała dzielnie znosić wszystkie niedogodności. Wyjął z torby plastikowe pudełko, w którym znajdowały się świeże truskawki. Kowalska momentalnie się zaśmiała i usiadła na pobliskiej ławce. Oparła głowę o jego ramię i zasmakowała swój ulubiony owoc.
 
-Sprawiłem Ci radość?-uśmiechnął się.
 
-Oczywiście. Jesteś najlepszym kuzynem na świecie.
 
-I także aniołem stróżem.-musnął jej czoło.-Czy nasi ojcowie muszą być braćmi?
 
-A coś Ci nie pasuje? Nie lubisz swojej nowej rodzinki?
 
-Lubię, ale jak Cię poznałem to myślałem, że zostaniesz moją żoną i będziemy mieć najpiękniejsze dzieci na świecie.
 
-Najpiękniejsze?-zachichotała.-Po czym to wnioskujesz?
 
-Spójrz na siebie i na mnie, niczego nam nie brakuje. Ty piękna, ja przystojny.
 
-Zmieńmy temat, bo nie zasnę przez Ciebie.-potargała mu fryzurę.-Bez Ciebie nawet truskawki są głupie.-dodała po chwili, ponieważ niedawno jadła waniliowe lody z dodatkiem truskawek i po raz pierwszy w życiu jej nie smakowały.
 
***
 
Na niebie dawno gościł księżyc. Spacerowała przed stacją ratownictwa medycznego i oprócz ojca chciała zabić kogoś jeszcze. Przyglądała się spokojnie siedzącej brunetce i wyjęła potajemnie broń. Podeszła bliżej i nie patrząc ani na Amelię, ani na Nikodema, oddała swój ostatni strzał i uciekła. Za dwie godziny czekał ją lot do Rosji. Nic jej nie grozi i będzie mogła żyć.
 

*-*
Lubię tutaj pisać krótkie rozdziały i tam zostanie.
Pozostaje mi tylko epilog i pożegnamy się z truskawkowymi :3
Sylwia oddała strzał. Co dalej? Przekonacie się w epilogu.
Czekam na komentarze ;)
Ostatnia część już wkrótce <3

 
 
 
 


piątek, 26 lutego 2016

XI.Czy sen może okazać się prawdą?

Jeden strzał, drugi i po sprawie. Młoda brunetka leży na chodniku cała we krwi. Ludzie chcą ją uratować, ale jej już na tym świecie nie ma. Odeszła do nieba. Stała się aniołem ze skrzydłami i w taki sposób przemierza uliczki Bydgoszczy.

-Nie!-krzyknęła i usiadła na łóżku.-Przepraszam.-spojrzała na Janka.

-To tylko sen, który nigdy nie okaże się prawdą.-przytulił ją do siebie.

-Mam taką nadzieję.-szepnęła.

Podniosła się z łóżka i podeszła do okna. Temperatura nie przekraczała nawet dziesięciu stopni. Spakowała do czarnej torby potrzebne książki i zeszyty na zajęcia i poszła się ubrać. Od dwóch tygodni mogła nazwać się studentką. Nawet nie wiedziała kiedy, a skończyło się już liceum. Ten cały rok minął w zawrotnym tempie. Od wakacji zamieszkała ze swoim chłopakiem i po raz kolejny ktoś napisał dla niej dobry scenariusz. Jedyne, co jej nie pasowało to ten sam sen, który powtarzał się od wielu tygodni. Osobą pozbawioną życia była ona. To jej postać leżała w kałuży krwi. To jej rodzina i bliscy nie mogli przeżyć jej odejścia.

Na kilka miesięcy wyjechała z Polski. Odcięła się od swoich planów i próbowała poukładać sobie życie w Londynie. Zaczęła tam studiować, lecz po krótkim czasie zrezygnowała i znowu pojawiła się w Bydgoszczy. Brakowało jej śledzenia Kowalskiej i od samego rana krążyła za dziewczyną krok w krok. W każdym momencie była gotowa na oddanie strzału, ale najgorsze w tym wszystkim było to, że Amelia cały czas chodziła z Nikodemem. To on jej przeszkadzał w zemście. Nie chciała żadnych świadków. Zaplanowała to tak, że po zabiciu brunetki dalej będzie wolna i nigdy nie trafi do więzienia.

Wolański zauważył dziwną zmianę w zachowaniu swojej młodszej kuzynki. Obiecał sobie, że będzie chronił ją przed każdym złem na tym świecie, ale Amelka zapewniała go, że wszystko jest z nią w porządku i niczego się nie boi. Dziewiętnastolatek jednak przeczuwał coś innego. Od kilku godzin widział tą samą blondynkę z niebieskimi końcówkami włosów, która znajdowała się w tych samych miejscach, co oni.  Aktualnie od godziny przesiadywali w ulubionej kawiarni. Wolański przyglądał się młodej dziewczynie, a kiedy ona odsunęła zamek od plecaka zauważył broń. Wystraszył się i nie patrząc na to, że czekali na kelnera, który miał przynieść im dwa kubki gorącej czekolady, wyciągnął siłą Kowalską na zewnątrz. Wsadził ją do swojego samochodu i bezpiecznie odprowadził do Nowakowskiego.

-Co ty wyprawiasz?-zapytała dziewczyna po wejściu do pustego mieszkania.

-Chyba od nowa potrzebujesz osobistego anioła stróża.-westchnął.

-Ale po co? Jestem już dużą dziewczyną i świetnie ze wszystkim daję sobie radę.

-Wiem, że nie potrzebujesz niańki, ale anioła stróża już tak.-uśmiechnął się.-Co jutro robisz? Masz zajęcia?

-Jutro cały dzień spędzam tutaj z Jankiem.

Blondynka z przerażeniem usiadła na schodach w swoim domu. Nie dogoniła Wolańskiego i Kowalskiej. Nie wiedziała, co ich przestraszyło. Schowała swój cenny przedmiot do pudełka. Kolejną czynnością było zarezerwowanie biletu do Rosji. Chce zostawić na chwilę obecny stary świat, ale wróci tutaj niedługo i może za trzecim razem spełni swoje marzenie.

*-*
Coraz bliżej do epilogu.
Wiem, że rozdziały są krótkie, ale takie potrafię pisać.
Czekam na komentarze :)

sobota, 20 lutego 2016

X. Czarna broń.

Na ulicy Jagiellońskiej stała niska blondynka z niebieskimi końcówkami włosów. Od dłuższego czasu obserwowała Kowalską i lodowaty deszcz nie przeszkadzał jej w podążaniu za nią. Była druga połowa października, a ona nie rezygnowała z realizacji swojego celu. Dziewczynie nie brakowało pieniędzy i przyjaciół. Nie miała jedynie miłości i tego jej zazdrościła. Amelia miała rodziców, dziadków, ukochanego i najlepszego kuzyna. Chciała odebrać jej Jaśka i o niczym innym już nie myślała.

Nowakowski czekał przed szkołą na Melkę. Na schodach siedziała młoda dziewczyna, wpatrująca się w niego. Zarzucił kaptur od białej bluzy i schował zmarznięte dłonie w kieszenie spodni. Po dłuższej chwili brunetka zjawiła się przy nim i poszli razem w kierunku ich wspólnego osiedla.

Blondynka szybko podążyła na duży parking przed Tesco. Wsiadła do białego Mercedesa i wręczyła dwudziestodwulatkowi pięćdziesiąt tysięcy złotych. Zemsta musiała być słodka i droga jednocześnie. Mężczyzna wręczył jej broń, a ona wrzuciła ją do plecaka i poszła przed siebie.

Osiemnastolatka leżała obok Janka i w ciszy rozmyślała o swoim życiu. Ratownictwo medyczne okazało się doskonałe, a ona każdego dnia chciała ratować ludzi. Nerwowym ruchem zdjęła z siebie turkusową koszulę w kratę i zaczęła namiętnie całować się z siatkarzem. Nadal miała wrażenie, że jest to ten pierwszy, niepewny raz, a druga noc okazała się wyjątkowa.

Od dłuższego czasu czyściła nowy, drogi przedmiot. Wyobrażała sobie powoli, jak jej wróg upada na ziemię i odchodzi z tego świata. Pragnęła tego i wiedziała, że zrobi to tak, aby nikt nie wiedział, komu zależało na tym wydarzeniu. Musiała robić dobrą minę do złej gry, ponieważ tata, który pracował jako prokurator nie mógł się o niczym dowiedzieć. Przymknęła oczy i przed drugą zasnęła na krześle obok biurka, gdzie znajdował się czarny laptop, na którym załączona była galeria zdjęć jej przyszłej ofiary.

Spała sobie spokojnie pod biało-szarą kołdrą. Promienie słońca wcale jej nie przeszkadzały. Nagle poczuła, jak Nowakowski położył się obok niej, całując ją delikatnie w czoło. Powoli otworzyła oczy i natrafiła na jego radosny uśmiech.

-Moje słoneczko.-musnął jej wargi.

-Jasiek, ja miałam wrócić do mieszkania dziadków, przecież oni zauważą, że mnie nie ma!-sięgnęła z oparcia łóżka długą koszulę.

-Dzwoniła twoja babcia i wytłumaczyłem, że oglądaliśmy z moją siostrą do późna filmy i dziewczyny teraz śpią.

-Czemu ja tego nie pamiętam? Gdzie jest Pola?-zaśmiała się.

-Jak się nie mylę to na treningu w innym mieście.-uśmiechnął się.

-A teraz twój ukochany i najprzystojniejszy kuzyn odprowadzi Cię bezpiecznie do mieszkania.-usłyszała głos Nikodema.

Brunetka zarzuciła na siebie ubrania i zniknęła w towarzystwie Niko z Osiedla Leśnego. Wolała spędzić sobotnie popołudnie na siłowni i tym oto sposobem jej humor z każdą chwilą wzrastał coraz wyżej.

Niska blondynka też tam była. Cieszyła się niezmiernie, że znowu ją spotkała. Przypatrywała się Kowalskiej i Wolańskiemu od kwadransa i czuła, jak poukładane życie bliskich przyszłej pani ratownik medycznej zamieni się w koszmar. Na obecną chwilą odłożyła plany na dalszy tor, ale miała pewność, że wkrótce wydarzy się coś, co będzie wielkim ciosem.

*-*
Groźnie się robi...
Czytajcie i pozostawiajcie komentarze.
Do zobaczenia ;)

niedziela, 14 lutego 2016

IX. Zemsta

Sierpień 2012r

Z dnia na dzień Kowalska z niecierpliwością czekała na nowy rok szkolny. Chciała już zakończyć to liceum i iść na studia ratownictwa medycznego. Miała świadomość, że powołanie czasami może przynosić te złe momenty i była przygotowana na to psychicznie. Przez ostatni tydzień, gdy chodziła na dodatkowe lekcje, mieli zajęcia z doświadczonym psychologiem. Do końca wakacji zostały tylko trzy tygodnie, więc Amelka chciała z nich skorzystać do końca. Prosto z kursu pobiegła do małej kawiarenki w galerii handlowej. Odszukała wzrokiem Janka i zadowolona musnęła jego policzek.

Jankowi udało się zakupić mieszkanie w Bydgoszczy. Obecnie było w trakcie remontu, a jego rodzice swobodnie zamieszkali jedną ulicę dalej. Państwo Nowakowscy cieszyli się z faktu, że po raz drugi zamieszkają w rodzinnym mieście. Wyprowadzili się stąd, aby wspierać syna, który wyjechał do innego miasta, aby tam grać profesjonalnie w siatkówkę. Mężczyzna od dłuższej chwili wpatrywał się w oczy swojej dziewczyny i nie mógł uwierzyć, że przypadkowo natrafił na taką miłość.

-Siedem pięknych miesięcy.-szepnął, uśmiechając się do niej.

-Nie masz, co narzekać, bo trafiłeś na anioła.-zaśmiała się cicho.

-A ty na diabła, który niedługo zamieszka na Osiedlu Leśnym.

Czyli tą niespodzianką okazała się przeprowadzka. Jan przyjeżdzał jedynie w każdy piątek i wyjeżdzał przed południem w niedzielę, dlatego Amelka cieszyła się, że będzie miała go częściej. Wieczorem brunetka została zaproszona do jego nowego mieszkania.

-A tutaj będziemy spać.-zaprowadził ją do sypialni.

-Interesujące.-położyła się na małżeńskim łóżku i obserwowała uważnie granatową pościel.

W pokoju było niewiele rzeczy. To było jedyne pomieszczenie, w którym można było urzędować. Reszta mieszkania czekała na swoją kolej, a Amelka wiedziała, że będzie to ich ukochane miejsce na spotkania.

Nowakowski wiedział o swojej dziewczynie wszystko. Zaskoczony był faktem, że Kowalska nigdy wcześniej nie miała żadnego chłopaka. Jemu to nie przeszkadzało. Tymbardziej czuł, że osiemnastolatka jest inna od reszty kobiet. Spodobało mu się, że szanuje siebie i cieszył się, że będzie tym pierwszym. Powoli zdjął z niej bluzę z nadrukiem Mickey Mouse i podziwiał jej ciało. Chwycił zębami ramiączko od szarego topu i po chwili zasmakował jej ust. Amelia odwzajemniała każdą jego najmniejszą pieszczotę i w końcu po raz pierwszy doczekali się najlepszej nocy w ich życiu.

Paliła trzeciego papierosa i poprawiając bluzę czekała na chłopaka, z którym była umówiona od godziny. Wreszcie się zjawił. Przy jego pomocy była pewna, że zwycięży i pozbędzie się największej rywalki. Nienawidziła Amelii Kowalskiej, a od czasu kiedy Melka zaczęła spotykać się z Jankiem, chciała ją zabić. Nieraz myślała o zemście i z pomocą dwudziestodwulatka chciała ją spełnić.

~*~
Króciutkie, bo wena mi uciekła...
Do zobaczyska wkrótce ;)

środa, 27 stycznia 2016

VIII.I dopiero teraz jestem szczęśliwa.

Brunetka nie lubiła rozmawiać z obcymi. Od pamiętnej nocy kilka miesięcy temu przestała się bać, ale po tym, jak w jej życiu zabrakło Nikodema wszystkie lęki znowu wyszły na wierzch. Widok przystojnego bruneta spowodował, że Amelka miała ochotę zniknąć za drzwiami wejściowymi bloku, lecz w ostatniej chwili poczuła, jak złapał ją za nadgarstek.

-Poczekaj.-przyciągnął ją do siebie w taki sposób, że ich ciała przylegały do siebie.-Mam twoją książkę.-z czarnej torby wyciągnął tom.-To twoja?

-Musiałam zostawić ją w kawiarni.-szepnęła.-Dziękuję.-uśmiechnęła się.

-Pozwól, że Cię odprowadzę. Nie powinnaś sama spacerować po nocy.

-Miałam kiedyś swojego anioła stróża, ale musiałam się z nim rozstać.

Odprowadził ją pod wskazaną klatkę i odszedł dopiero, gdy dziewczyna zniknęła w windzie.


Czerwiec 2012r

Ostatni raz wygładziła przed lustrem małą czarną. Spryskała ciało mgiełką o zapachu śliwki i biorąc do ręki torebkę, opuściła mały pokoik. Żegnając z dziadkami, wyszła na zewnątrz. Stanęła przy znajomym samochodzie, który dostała na osiemnaste urodziny i po kwadransie oczekiwania, ujrzała swojego ukochanego.

-Ile można na Ciebie czekać?-zaśmiała się Melka.-Potrzebujesz więcej czasu niż kobiety.

-Zaspałem.-mruknął.-Ale do zakończenia roku masz jeszcze pół godziny.

-To, co ty robiłeś w nocy, że zaspałeś?

-Myślałem tylko o Tobie.

-Głupek!-wykrzyknęła, gdy wziął ją wysoko na ręce.-Ale i tak kocham Cię całym serduszkiem.

Po odebraniu świadectwa znowu pojawili się na Osiedlu Leśnym. Byli parą, a ich miłość była fantastyczna. Przy Janku odzyskała wiarę w siebie i poczuła się stuprocentową kobietą. Kochał ją taką, jaką była, dlatego przez cały czas zachowywała swoją prawdziwą twarz. Pogodziła się z rodzicami i kilka razy w miesiącu odwiedzała ich w Krakowie. Nareszcie los się dla niej uśmiechnął, a Melka już nie miała wrażenia, że za każdym rogiem ulicy czyha zło. Od teraz szła z podniesioną głową i zrozumiała, że nie warto się bać. Pokochała świat i zaakceptowała ludzi. W końcu Amelia Kowalska to dobra dziewczyna, lecz jeszcze do niedawna była zagubiona. Wszystko zmienił ten jedyny, ten najukochańszy. Tym wymarzonym okazał się Jan Nowakowski. Przy nim czuła się bezpieczna. Od teraz nie przejmowała się swoim wyglądem, figurą i zainteresowaniami. Okazała się doskonała.

To dla niej postanowił zaryzykować. Ludzie powtarzają, że miłość na odległość nie istnieje, a w końcu ich dzieliło ponad dwieście osiemdziesiąt kilometrów. Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia i zrozumiał, że wkrótce Bydgoszcz stanie się dla niego drugim domem.

Zdecydowała, że dalej nie może tak żyć. Musiała spotkać się z Nikodemem. Wiedziała, że jemu także jest ciężko. Niecodziennie człowiek dowiaduje się, że zakochał się w kimś z rodziny i w dodatku tak bliskiej. Przed osiemnastą wyciągnęła Nowakowskiego z mieszkania i wybrali się do pobliskiej kawiarenki. Amelia od marca tworzyła z Jankiem idealną parą, dlatego widok samotnego i przede wszystkim smutnego kuzyna sprawił, że poczuła się niepewnie. Przez chwilę nie wiedziała czy postąpiła dobrze, że związała się z jego najlepszym przyjacielem, ale w końcu każdy zasługuje na szczęście.

-Amelka!-chłopak krzyknął rozradowany jej imię i przytulił ją do siebie.-Przemyślałem wszystko i wiem, że nikt nie zabroni mi przyjaźni z Tobą.-dziewczyna zrozumiała, że go odzyskała.

-Obawiałam się, że już nigdy nie będziesz chciał mnie widzieć.-szepnęła.

-No coś ty, Mela.-zaśmiał się.-Pamiętaj zawsze możesz na mnie liczyć, kuzyneczko.-ucałował ją w policzek.

Dopiero w tym momencie świat odzyskał dawne kolory. Miała przy sobie Janka i Nikodema. Dwóch najważniejszych mężczyzn w jej życiu. Niczego innego już nie pragnęła.


~*~
Napisałam i mam nadzieję, że się Wam spodoba ;)
Ten rozdział miał być o wiele krótszy, ale kilka minut temu zawitała wena i dopisałam jeszcze trochę :)
Czekam na Wasze komentarze ;)
Buźka :*
ps. Rozdziału nie sprawdzałam, więc jeżeli występują w nim jakieś błędy to przepraszam.



czwartek, 21 stycznia 2016

VII.Spojrzałam raz i się zakochałam.

Młoda brunetka szczęśliwa wbiegła do mieszkania swoich dziadków. Pozbyła się niebieskiej, pikowanej kurtki i wstąpiła do kuchni. Miała ochotę na gorącą herbatę, ale zrezygnowała z tego pomysłu, gdy oprócz matki zobaczyła także ojca. Dziewczyna wolała zamknąć się w swoim pokoju i w spokoju zaczęła odrabiać pracę domową z języka polskiego. Nie mogła się na tym skupić, ale zawzięcie pisała kolejne zdania.

-Musimy porozmawiać.-spojrzała na smutną twarz taty.

-Średnia chyba zadawalająca, a ja nie sprawiam żadnych kłopotów.

-Chodzi mi o Nikodema Wolańskiego.

Skąd znał bruneta? Przecież nie widział go nigdy w życiu, a ona nie chwaliła się nowym przyjacielem.

-To może być dla Ciebie szokująca wiadomość, ale Nikodem jest synem mojego brata.

Jakiego znowu brata? Tata nie miał rodzeństwa. Jako trzylatek trafił do domu dziecka i nie miał bliskiej rodziny. Dla siedemnastolatki skończył się świat. Pierwszy raz w życiu się zakochała, a teraz dowiedziała się, że dwie godziny temu całowała własnego kuzyna. Rozpłakała się i wpadła w ramiona taty. Niby wymuszał na niej dobre wyniki w nauce i traktował ją nadal, jak małą dziewczynę, ale Amelia dopiero w tej chwili zrozumiała, że robił to dla jej dobra.



Styczeń 2012r
 
Nie kontaktowała się z Wolańskim, nie odpisywała na jego wiadomości i zrezygnowała z weekendowej pracy w salonie pani Alicji, a raczej cioci. Poświęciła ten wolny czas na dodatkowe zajęcia z ratownictwa medycznego. Czekał ją jeszcze rok liceum, ale Melka już pragnęła być studentką. Dostała powołanie i codziennie o dwudziestej stawiała się na nowych lekcjach. Z dnia na dzień dowiadywała się coraz więcej i dostawała mnóstwo pochwał od swoich nauczycieli. Z wielką ciekawością czytała nową książkę spacerując uliczkami Bydgoszczy. Nie zwracała uwagi na ludzi tylko pochłaniała literaturę. Z racji tego, że właśnie rozpoczął się weekend wstąpiła do pobliskiej galerii na krótkie zakupy z Hanką. Koleżanka z klasy w przyszłym tygodniu miała mieć osiemnastkę i poszukiwała na ten dzień idealnej kreacji. Siedemnastolatki po godzinie siedziały w barze popijąc karmelową kawę.

-Widzisz tego chłopaka?-Hania szturchnęła ją w ramię.-Pożera Cię wzrokiem.-zaśmiała się.

Amelia od kilku dłuższych minut przypatrywała się jemu i czuła, jak jej serce skacze z radości. Miał obłędny uśmiech, a jego oczy były, jak zaczarowane. Czar, jednak prysł, gdy zobaczyła, że przyszedł tutaj z Wolańskim.

-Jest już dwudziesta druga, muszę lecieć.-pocałowała koleżankę w policzek i wyszła.

Szła w stronę osiedla niepewnym krokiem. Ktoś złapał ją za rękę, powodując, że przez jej ciało przeszły ciarki. Odwrócił ją w swoją stronę, a ona nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła.


~*~
Niko jest jej kuzynem :(
Dziewczyna jakoś nie może się z tym pogodzić, dlatego cały czas go omija.
Znajdzie szczęście?
Czekam na Wasze opinie.